sobota, 9 stycznia 2016

ALL I WANT FOR CHRISTMAS IS... FOOD :D

Święta, święta I po świętach....

Tegoroczne święta były wyjątkowe... Bo amerykańskie!
Szczerze powiedziawszy nie do końca byłam podekscytowana świętami, nie bardzo potrafiłam wczuć się w atmosferę swiąt, mimo nieustannych świątecznych melodii i nieziemsko przystrojonych domów.
Obawiałam się także spędzenia pierwszych świąt z dala od rodzinki, z dala od świątecznego karpia na wigilijnym stole i makówek przygotowanych przez tatę..
Obawy oczywiście okazały się śmieszne ;) Święta były magiczne, rodzinne i wspaniałe!
Był to bardzo intensywny czas, ale niezapomniany!
Wigilijny poranek spędziliśmy przygotowujac brunch dla znajomych, których gościliśmy tego dnia.
Wspaniały czas w gronie wspaniałych ludzi! Atmosfera bardzo rodzinna i przyjazna ;)
Południe spędziliśmy w kościele hostów, gdzie odbywało się kolędowanie... no chyba można tak powiedzieć :P Nie był to mój brzeziński polski kościół, ale było wspaniale! Po powrocie... kolacja wigilijna... składająca się z jednego dania! czyli zwykła kolacja :P. Na koniec wigilijnego wieczoru odbył się seans głupkowatego filmu! <3 Podoba mi się ta tradycja i wprowadzę ją w życie! Wprawdzie nie był to Kevin, ale cóż...
Następnego ranka otwieranie prezentów rozpoczęliśmy o 7 rano... Poczekali na mnie... dobrze, że nie kazali mi wstawać o 5:30 ;P
Prezentów tona... otwierania na 2 dni... amerykanie są szaleni, ale dostałam od nich najwspanialszy prezent pod słońcem! Bilet do Polski! Dokładnie tak! Spędziłam cudowny tydzień w Polsce dzięki nim! <3. Resztę dnia spędziliśmy u dziadków w Nowym Jorku, gdzie odbyło się ... oczywiście otwieranie prezentów... i obiad i kolędowanie... Było cudownie i mogłam poczuć się jak prawdziwy członek tej cudownej rodziny!
Intensywnie, rodzinnie, zwyczajnie ale magicznie!
Każdego dnia jestem wdzięczna za moją amerykańską rodzinkę, którzy się o mnie troszczą i kochają jak członka rodziny i sprawiają , że czuję się tutaj jak w domu!


                                        Mikołaj zrobiony przez mojego zdolnego 6-latka!


 
 
Świąteczny Nowy Jork!






 
 
Następna będzie relacja z Polski! ;)

wtorek, 1 grudnia 2015

LA BABY ...

Dokładnie...
Kolejnym przystankiem podczas naszej podróży było LA...
Które okazało się być w rzeczywistości dalekie od filmowego ideału...
Ja osobicie byłam rozczarowana...
Ale I tak było cudownie :)
Poszukiwania znaku HOLLYWOOD zajęły więcej niż planowałyśmy... Może dlatego że szukałyśmy w złym miejscu...?
Beverly Hills cudowne...
Palmy cudowne...
Pogoda cudowna...
Wydaje mi się, że California jest idealnym miejscem chociażby ze względu na idealną pogodę ;)
Disney ... troche bardziej dla dzieci niż sobie wyobrażałam, ale warto było wydać grube pieniądze dla przygody Indiana Jones, czy Star Wars :)
Universal Studio, Warner Bros bardzo edukacyjne można powiedzieć :)
Przydatna rada dla podróżujących? Wynajmujcie samochody.... Mimo rozwiniętej sieci metra nie warto stracić czasu czekając na metro czy szukając metra. Może też się okazać, że metro jest zamknięte w godzinach nocnych I nie zostaje nic innego jak dzwonić po uber ... ;)
Nasz krótki lecz cudowny urlop był pełen przygód I niespodzianek ( jak to zawsze w naszym przypadku ) Polak przy śniadaniu, gdzie jesteś przekonana, że możesz powiedzieć wszystko gdyż nikt cię nie rozumie... odwołany bus, udało nam się też prawie przegapić nasz autobus powrotny gdyż 8 min przed planowanym odjazdem okazało się, że jesteśmy na dobrej ulicy, jednak na drugim końcu...  Uratowała nas -o ironio!-komunikacja miejska...

I oczywiście piosenka wyjazdu...

 
Tak... dokładnie... Jonas Brothers... ;)
 



 
 
 







 







 
 
WB










 
Disney